Adriatycka przygoda – Relacja

Dodano: 28 lis 2022

 

Po dniu odpoczynku od uroków Malty, pojechałam na drugą wycieczkę, również z www.wondertours.pl, tym razem do Chorwacji. Nasz cel to Makarska, urokliwy kurort położony nad błękitnym Adriatykiem, od lądu osłaniany jest pasmem gór Biokovo, będącą częścią Gór Dynarskich. Same miasto jest niedużym, typowym wczasowiskiem wypoczynkowym o pięknych, aczkolwiek skalisto- żwirowych plażach. W Makarskiej, czuliśmy się jak w Polsce – na ulicach, czy też na promenadzie dominował nasz język, a wszyscy Chorwaci doskonale rozumieli polską mowę. Łamańce językowe nie były więc potrzebne. Zmęczeni po 24-godzinnej jeździe autokarem, zakwaterowaliśmy się w pensjonatach. Kto myśli o odpoczynku, gdy wzywa cię śródziemnomorskie miasto o bujnej przyrodzie znanej Nam tylko ze zdjęć i filmów ?

 

Po kolacji ruszyliśmy więc na wieczorny rekonesans po kurorcie. Byliśmy zatem na głównym deptaku Makarskiej wysadzanej egzotyczną roślinnością. Zajrzeliśmy do urokliwie położonego portu, przy którym cumowały liczne statki turystyczne. W blasku zachodzącego słońca przeszliśmy się brzegiem morza. To nie był jeszcze koniec wrażeń naszego pierwszego dnia pobytu w Chorwacji. Poszliśmy bowiem na degustację alkoholi do sympatycznego wytwórcy win i rakiji, pana o spolszczonym imieniu Franek. Do kwater wróciliśmy w szampańskim nastroju o dość późnej porze.

 
 Nim ponowię opis pobytu w Chorwacji chciałabym powiedzieć parę słów o burzliwych dziejach tego państwa. Historia Chorwacji jest dość skomplikowana. Na początku była tu prowincja rzymska Iliria. Na początku VII wieku przybyły tu słowiańskie plemiona Chorwatów, które potem zostały podbite i wcielone do państwa Franków Karola Wielkiego. W 925 r powstało państwo chorwackie. W XVI w kraj ten najpierw dostał się pod panowanie Habsburgów, a potem został zajęty przez Imperium Osmańskie. W następnych wiekach stał się częścią Cesarstwa Austriackiego. Po I wojnie światowej i rozpadzie Austro-Węgier w 1918 roku Chorwacja weszła w skład Królestwa SHS (Serbów, Chorwatów i Słoweńców), a w 1929 w skład Jugosławii. W 1991 proklamowano niepodległość i Chorwacja odłączyła się od Jugosławii. Doszło wtedy do wojny z Serbią i Czarnogórą. W czasach współczesnych Chorwacja jest członkiem NATO i Unii Europejskiej.Chorwacja jest krajem zróżnicowanym geograficznie. Część południowa jest górzysta, a północno-wschodnia nizinna. Na naszej wyprawie zwiedzili południe tego malowniczego kraju. Wróćmy jednak do samej wycieczki. Następnego dnia zwiedzanie rozpoczęliśmy od wędrówki na płw. św. Piotra. Ścieżka spacerowa wiodła przez malownicze tereny porosłe unikalną dla nas roślinnością taką, jak chociaż kwitnące agawy, opuncje, pinie oraz nieznane u nas odmiany sosny nadmorskiej. Z prawej strony mieliśmy bajeczne wprost widoki na skaliste wybrzeże M. Adriatyckiego. Na szczycie płw. widzieliśmy niewielki kościółek św. Piotra, przebudowany po trzęsieniu ziemi, które nawiedziło tą okolicę w 1962 r. Jako ciekawostkę podam, że na półwyspie jest plaża dla nudystów i może się tam opalać każdy „tekstylny” .Musi być jednak tolerancyjny wobec nagości innych plażowiczów. Spacerując po półwyspie, ukazał się nam w oddali drugi cypel w Makarskiej – Osejava, całkowicie porośnięty bujną roślinnością. Pozostałą część dnia spędziliśmy relaksująco w makarskich kafejkach i oczywiście na plaży.

 
 

 

Płw. św. Piotra w Makarskiej

 
Program następnego dnia był bardzo obfity pod względem zwiedzania. Pojechaliśmy bowiem do Splitu, Trogiru oraz nad wodospady Krka. Split jest starym miastem i został założony przez starożytnych Greków. Później, za czasów Imperium Romanum, w tym mieście cesarz Dioklecjan wybudował olbrzymi pałac-rezydencję, który w niezłym stanie dotrwał do naszych czasów. Dobrze zachowane ruiny pozwalały nam dostrzec wielkość pierwotnej budowli. Przy pałacu w niewielkim parku stoi pomnik biskupa Splitu, Grzegorza z Ninu, który jest uważany za obrońcę języka i pisma słowiańskiego (głagolicy). Podobno dotknięcie palca u nogi biskupa przynosi szczęście.

Drugim miastem, które zwiedziliśmy tego dnia był Trogir. Został on założony w III wieku p.n.e. przez greckich kolonistów i od tego czasu był on znaczącym portem. Kolejno przechodził on pod panowanie węgierskie i weneckie. W Trogirze zwiedziliśmy przede wszystkim starówkę, która jest na liście Unesco. Zabudowa jest zwarta, a uliczki wąskie i kręte. Urokliwe stare miasto wraz z twierdzą, nadmorskim bulwarem i pięknym kościołem położone jest na wyspie Ciovo, połączonej z lądem za pomocą kamiennego mostu. Charakterystycznymi obiektami w Trogirze jest XV-wieczna twierdza Kamerlengo z wieżą obserwacyjną, oraz katedra pw. św. Wawrzyńca w której przeplatają się trzy style : romański, gotycki i renesansowy. Interesującą budowlą jest również ratusz miejski, który swym kształtem przypomina weneckie pałace.


 

 

Twierdza Kamerlengo

 
W końcu przyszedł czas na wycieczkę, na którą tak długo czekałam, czyli wyprawę do wodospadów Krk. Rzeka Krk wypływa z Gór Dynarskich i spływa do Morza Adriatyckiego. Głębokie wąwozy wrzynają się tu w wapienne skały i razem z licznymi jeziorami i wodospadami tworzą ciekawe krajobrazy. Główną atrakcję stanowi siedem kaskad, ale najsłynniejszy z nich jest wodospad Skradinski buk o łącznej wysokości ponad 45 m. Widok jak z obrazka. Czy tak mógłby wyglądać biblijny raj? Dla mnie, fanki filmów o Winnetou z lat dziecięcych, spełniło się marzenie, aby być na dawnym planie filmowym, w którym kręcono sceny do jugosłowiańskich westernów. Po licznych sesjach zdjęciowych i odpowiedniej ilości „ochów” i „achów” pożegnaliśmy Park Narodowy w Krka i ruszyliśmy w kierunku Makarskiej.

 

 


Skradinski Buk

 

Następnego dnia pojechaliśmy do Dubrownika – miasta-symbolu Chorwacji. Zanim dojechaliśmy do miasta, czekała nas kolejna degustacja, tym razem likierów chorwackich. Kupiłam naleweczkę limonkową o słodkawo-goryczkowym smaku. Pycha! Teraz parę zdań o jednym z najsławniejszym mieście Chorwacji, czyli Dubrowniku. Dubrownik został założony prze Słowian w VII w. W czasie swej historii często był zależny od swych silniejszych sąsiadów. Podlegał on pod Cesarstwo Bizantyjskie, Republikę Wenecką, narody południowo-słowiańskie, Węgry i Imperium Ottomańskie. W latach 1358-1809 istniała wolna republika kupiecka , która jest uważana za najstarszą republikę na świecie.. Utrzymywała swoją niepodległość głównie dzięki zręcznej dyplomacji, polegającej na sprytnym lawirowaniu między Imperium Osmańskim a Wenecją. Podstawą bogactwa Dubrownika było pośrednictwo w handlu między Wschodem a Zachodem. W XVI wieku dubrownicka flotylla była największą na Adriatyku. Miasto dość długo uchodziło za nie do zdobycia, gdyż dopiero w 1806 ugięło się przed siłami Napoleona. Potem w czasie II wojny światowej zostało zbombardowane przez lotnictwo włoskie. Podczas wojny domowej w Jugosławii w potężne mury obronne uderzyły rakiety Serbów i Czarnogórców, niszcząc część umocnień. Dzisiejszy Dubrownik to w zasadzie miastem-muzeum wpisane na listę UNESCO. Przeszliśmy się nic praktycznie nie zmienionymi od średniowiecza ulicami i uliczkami dubrownickiej Starówki, pieczołowicie odnowionymi po ostatnich wojennych zniszczeniach. Zobaczyliśmy słynną fontannę Onufrego, XV-wiecznego architekta miejskich wodociągów, która działają do dzisiaj. Sama fontanna nie przypomina typowych wodotrysków. Mnie się bardziej skojarzyła z miejscem do ablucji przed Zielonym Meczetem w Konya (Turcja). Podobno, kto umyje ręce w wodzie lecącej z 16 kraników, temu spełni jemu się jedno życzenie. Ręce umyłam, teraz czekam, czy życzenie się sprawdzi. W Dubrowniku ponadto widzieliśmy miejsca, gdzie nagrywano sceny do słynnego serialu fantasy „Gra o tron”, a szczególnie charakterystyczne dla tej produkcji schody pałacowe. Najbardziej znaną atrakcją są mury obronne. Mają one długość prawie 2 km i biegną wokół całego miasta. Grubość ścian od lądu waha się od 4 do 6 m. Nic dziwnego, że miasta długo nie mogli zdobyć jego wrogowie. Niestety, nie mieliśmy czasu przejść się murami, gdyż spacer trwa 1,5 h i do łatwego nie należy. Przejechaliśmy się też nowoczesnym, wiszącym mostem im. Franja Tuđmana łączącym brzegi zatoki Rijeka Dubrovačka. Smakowaliśmy też sławne lody, z których słynie Dubrownik. 


 

 
Mury obronne w Dubrowniku


Wracając do Makarskiej pojechaliśmy nad Bacińskie Jeziora. Akweny te w turystyce są stosunkowo mało znane, mimo że są niesamowicie piękne i urokliwe. Ich urozmaicona linia brzegowa i błękitne barwy robiły mocne wrażenie.




 
Panorama na Bacińskie Jeziora

 

Następnego dnia opuściliśmy Chorwację, aby wjechać do drugiego państwa południowo – słowiańskiego, czyli Bośni i Hercegowiny. Ten niewielki kraj powstały po rozbiciu Jugosławii słynie przede wszystkim z pięknych górskich krajobrazów, oraz zabytków swej burzliwej historii. W kraju tym spore piętno historyczne zostawił islam, dlatego jest tam dużo meczetów i innych symboli religii muzułmańskiej. Najpierw jednak pojechaliśmy do Medjugorie, miejsca świętego dla Nas, katolików. To tutaj Matka Boska objawiła się sześciorgu dzieci w 1981 r. Choć te objawienia nigdy nie zostały oficjalnie potwierdzone przez Watykan, duża rzesza wiernych z całego świata pielgrzymuje do Medjugorje. W mocnym upale część uczestników naszej wycieczki ruszyła na Górę Objawień, aby przeżyć duchowo cud ukazania się Matki Boskiej. Po wizycie w Medjugorie i godzinnej jeździe dotarliśmy do Mostaru, dużego bośniackiego miasta. Najważniejszym zabytkiem Mostaru jest położony w centrum XVI- wieczny kamienny Stary Most . Przez wieki był symbolem pojednania Wschodu z Zachodem , jako że łączył dzielnice muzułmańskie z chrześcijańskimi. Niestety, w czasie wojny bałkańskiej w 1993 został celowo zniszczony przez armię chorwacką. Odbudowany przy pomocy UNESCO i Banku Światowego jest teraz symbolem nie tylko Mostaru, ale i całej Bośni. W Mostarze przechadzaliśmy się uliczkami Starego Miasta, uważając, aby się nie pośliznąć, jako, że liczący setki lat bruk został wypolerowany przez buty przechodniów do granic możliwości. Tam też spróbowaliśmy kuchni bośniackiej i znakomitego piwa serwowanego tylko dla gości, bo Bośniacy jako muzułmanie alkoholu nie piją.



Stary Most w Mostarze

 

Następnym celem naszego wypadu do Bośni były wodospady Kravica. Po drodze minęliśmy przy okazji wieś Počitelj, nad którą widnieją pozostałości tureckiej twierdzy. Przy wodospadach Kravica Zamurował Nas idylliczny obrazek : szmaragdowo-turkusowego jeziora, zieleni drzew i krzewów oraz rzędu kilku sporych wodospadów na tle lazurowego nieba. Od rozbryzgów wody czuło się przyjemny chłód, tak potrzebny w czasie upalnego dnia. Po tak upragnionym przez wszystkich relaksie udaliśmy się na kolejną degustację win. Tym razem ugościł nas pan Iko, częstując winami własnej roboty. Mnie najbardziej przypadło do gustu wino ze szczepu winogron Merlot. Oczywiście, kupiłam butelkę tego gatunku. W Polsce wino o takim bukiecie smakowym kosztuje co najmniej 40 zł, a ja kupiłam je za 8 zł. W doskonałych humorach wróciliśmy do swych kwater.

 

 
Wodospady Kravica

 
 Szósty dzień naszego pobytu w Chorwacji był dniem wolnym od zwiedzania, lecz ja wykupiłam wycieczkę fakultatywną w góry Biokovo, wznoszące się nad Makarską. Późnym popołudniem pojechaliśmy busikiem, aby pooglądać zachód słońca z podniebnych szczytów. Góry Biokovo powstały ok. 60 mln lat temu. Od strony morza góry charakteryzują się bardzo stromymi i nagimi wapienno-dolomitowymi ścianami, a od strony lądu widoczne są przede wszystkim lasy bukowe. Również zaobserwowaliśmy tutaj jednak jodły i sosny alpejskie. Na zboczach uprawia się krzewy winorośli oraz drzewa oliwne. Widzieliśmy również stada dzikich koni, bez strachu przemieszczających się po górskich drogach. Naszym pierwszym celem był przeszklony taras „Skywalk” znajdujący się na przełęczy Ravna Vlaška 1228 m n.p.m., przy drodze prowadzącej na szczyt Św. Jura, który jest najwyższym szczytem pasma Biokovo. Taras jest wykonany z pancernego szkła i jest wielką atrakcją turystyczną. Pokonując lęk wysokości (nie każdy odważy się spojrzeć na ponad kilometrową przepaść widniejącą tuż pod nogami) przeszłam się parę metrów po tarasie podziwiając piękno natury.

 
W dalszej części wycieczki pojechaliśmy na Vošac, kolejny z biokovskich szczytów. Bus zatrzymał się na wysokości 1000 m, pozostałe 400 m przeszliśmy pieszo. Szliśmy kamienistymi ścieżkami, często przez piarżyska. Czasami wchodziliśmy na kamienne stopnie. Stromy szczyt wymusił na twórcy szlaku poprowadzenie ścieżki serpentynami. Razem z towarzyszami Naszej wspinaczki, zdobyłam szczyt i wróciłam na postój , gdzie oczekiwał na nas busik, który przy zapadającym już zmroku zawiózł nas do Makarskiej.

 



 
Skywalk przy Ravna Vlaska

 
Piątek to był ostatni dzień naszego pobytu w Chorwacji, ale nie pozbawiony atrakcji. Tym razem popłynęliśmy statkiem typowo turystycznym „Bibe”w rejs na dwie wyspy : Hvar i Brać. Mimo upału, na pokładzie było przyjemnie, bo od spiekoty chronił nas dach i delikatny, morski wiatr. Najpierw przycumowaliśmy do nabrzeża Hvar, we wsi Jelsa. Miejscowość jest nastawiona tylko na turystów, a więc znajduje się tam mnóstwo sklepików z pamiątkami. Wieś ma swoją historię, o czym świadczą kościoły pochodzące z czasów średniowiecza. Ciche, wąskie uliczki zachęcały do przechadzki w przyjemnym cieniu. Po przerwie popłynęliśmy na następny ostrów, czyli na Brać. Wyspa jest górzysta, ale może się poszczycić najpiękniejszą plażą w Chorwacji, czyli cypelkiem zwanym Złotym Rogiem. Drobno żwirowa plaża ma kształt długiego rogu, z obu stron obmywanego przez wody Adriatyku. Podczas rejsu serwowano Nam posiłki składające się z tutejszych ryb oraz rakiję i znakomite, chorwackie wino. Była to świetna, morska wycieczka, podczas której doskonale bawiliśmy się przy muzyce lat ubiegłego wieku. Takim miłym akcentem zakończył się nasz pobyt w Chorwacji. Następnego dnia udaliśmy się w powrotną drogę do Polski.

 


 
Autor tekstu i zdjęć: Danuta Krochmalska

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z promocjami i nowościami w naszym biurze podróży!

© 2022 Wondetours. Wszystkie prawa zastrzeżone.

Realizacja: KULIKOWSKI-IT.pl Strony internetowe Szczecin