Poprzez pola do Opola – Relacja

Dodano: 28 lis 2022

 

W słoneczny poranek sierpnia z www.wondertours.pl pojechaliśmy na Opolszczyznę, aby zwiedzić ten rejon Polski. Opole, niegdyś miasto wojewódzkie, ma długą i ciekawą historię. Już od wczesnego średniowiecza tą ziemię zamieszkiwali Opolanie – plemię słowiańskie należące do grupy Słowian zachodnich. Ich głównym grodem było Opole. Byli wzmiankowani w spisie plemion i grodów słowiańskich przez Geografa Bawarskiego czyli niemieckiego mnicha, który napisał „Zapiskę karolińską” w 845 r. Nazwa pochodzi od „opola” – dużej osady, która miała własny samorząd. Samo miasto ma dość zróżnicowaną historię. Zostało przyłączone do Polski za czasów Mieszka I, potem po najeździe ks. Brzetysława czeskiego należało do Czech, aby za Kazimierza Odnowiciela wrócić do Polski. W czasie rozdrobnienia dzielnicowego Opolem rządzili Piastowie śląscy aż do śmierci Jana II Dobrego, który umarł bezpotomnie w 1552 r. Od tej pory miasto znalazło się we władaniu dynastii Hohenzollernów aż do 1741 r, gdy Opolszczyzna został przyłączona do państwa pruskiego, a później do powstałej w 1918 r Rzeszy Niemieckiej. Niestety, ani powstania śląskie, ani plebiscyt nie spowodowały dołączenia opolskiego Śląska do Polski. Na to Ślązacy musieli czekać do 1945 r. Na uwagę zasługuje fakt, że mimo iż Opolszczyzną od XVI w. rządzili Niemcy, nigdy nie doszło do całkowitej germanizacji jej mieszkańców. Do tej pory Ślązacy mówią dialektem śląskim, który należy do gwar wywodzących się z staropolszczyzny.

 
Zwiedzanie rozpoczęliśmy od wizyty w skansenie wsi opolskiej, które powstało w 1961 r. Na liczącym 10 ha terenie obsadzonym drzewami i bujną zielenią zgromadzono budynki w dziewięciu zagrodach z regionu opolskiego. Oprócz nich znajdują się też między innymi kościół, szkoła, karczma, kuźnia i 2 wiatraki. Obok zagród istnieją ogródki kwiatowo-ziołowe i warzywne. Na okolicznych polach uprawia się len, pasternak, proso i grykę.

 

 
Wiatrak w skansenie

 
Ze skansenu pojechaliśmy do centrum Opola, aby obejrzeć symbol miasta – Amfiteatr Tysiąclecia. Od czerwca 1963, odbywa się tutaj Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej, przyciągający miliony widzów przed ekranami telewizorów. Z amfiteatru można zobaczyć Wieżę Piastowską zbudowaną ok. 1300 roku. Jest to jedyna pozostałość po rozebranym w latach 30. XX wieku Zamku Piastowskim. Tuż przy amfiteatrze znajduje się multimedialne Muzeum Piosenki Polskiej. Wyróżnia je sposób zwiedzania. Każdy gość otrzymuje audio-przewodnik ze słuchawkami, który łączy się z poszczególnymi elementami ekspozycji i w sposób automatyczny transmituje dźwięk. Dzięki temu w Muzeum w jednym czasie zwiedzający mogą słuchać wybranych przez siebie piosenek, nie zakłócając odbioru innym.

 

 

Muzeum Piosenki Polskiej

 

Późnym popołudniem poszliśmy zwiedzać opolską Starówkę i najważniejsze, mieszczące się na niej zabytki. Wstąpiliśmy do gotyckiej Katedry Podwyższenia Krzyża Świętego, głównej, katolickiej świątyni w mieście. Pierwszy, nieistniejący już budynek, powstał z fundacji Bolesława I Chrobrego w 1005 roku. Potem był wielokrotnie przebudowywany, ale zachował swoją pierwotną formę. Tutaj też spoczywa ostatni z Piastów Śląskich, Jan II Dobry. Zwiedziliśmy też kościół św. Trójcy, nazywany kościołem franciszkanów – miejsce spoczynku książąt opolskich. Wybudowany został w XIV w w stylu gotyckim, później przebudowywany w czasach renesansu i baroku. Jako ciekawostkę podam, że w położonym obok kościoła klasztorze przebywał król Jan Kazimierz, szykując się do powrotu do Polski w czasie potopu szwedzkiego. Sama Starówka nie jest zabytkowa, ponieważ zniszczone w czasie wojny kamienice zostały odbudowane praktycznie od zera w stylu pseudobarokowym. Widzieliśmy również Opolską Wenecję, ale szczególnego wrażenia na mnie nie zrobiła. Nasza, szczecińska jest bardziej atrakcyjna.

 

 

 

Opolska Wenecja

 

Zmęczeni pierwszym dniem zwiedzania zakwaterowaliśmy się w hotelu „Festival”, chętnie odwiedzanym przez artystów występujących na deskach amfiteatru opolskiego. Następnego dnia pojechaliśmy na Górę św. Anny. Jest to górotwór pochodzenia wulkanicznego, 27 mln lat temu przypominał Wezuwiusza, ale ostatni wybuch zniszczył stożek z kalderą i wulkan zaczął stopniowo niszczeć pod wpływem erozji. Dzisiaj można zobaczyć fragment komina wulkanicznego, czyli wypełniony zastygłą lawą przewód łączący dawny wulkan z komorą w głębi Ziemi. Na tym terenie mieści Geopark św. Anny, w którym możemy podziwiać były wulkanizm tych okolic. Najbardziej ciekawe jest stanowisko nefelinitów, czyli skały magmowej zawierającej mikrokryształy oliwinu. Góra św. Anny jednak słynie przede wszystkim z zespołu kościelno-klasztornego należącego do prownicji św. Jadwigi Zakonu Braci Mniejszych, którzy opiekują się sanktuarium. Sam kościół był budowlą pierwotnie gotycką z XV wieku, przebudowaną w 1665 w stylu barokowym. W ołtarzu głównym widnieje cudowna figura świętej Anny Samotrzeciej z XV wieku, która jest główną patronką bazyliki. Kult św. Anny rozwinął się na Śląsku na początku XIV w. Poświęcono jej wiele kościołów i kaplic wybudowanych w tym okresie.  Nie znamy historii cudownej figury św. Anny. Historycy określają czas powstania figury św. Anny na II poł. XV w. W bazylice są również relikwie świętej sprowadzone z Francji, z Lisle koło Lyony. Nic więc dziwnego, że na Górę św. Anny pielgrzymują tysiące wiernych. Tuż przy bazylice w 1914 r. wybudowana została z kamienia wapiennego Grota Lurdzka. W głównej niszy groty widnieje figura Matki Bożej (ok. 2,1 m).

 
Na zboczach Góry św. Anny, naprzeciw od bazyliki znajduje się Pomnik Czynu Powstańczego poświęcony pamięci powstańców poległych w zbrojnych zrywach śląskich. W okresie III powstania śląskiego w tej okolicy doszło do krwawej bitwy między Ślązakami a Niemcami. Starcie wygrali Niemcy i zachowali dla siebie Górę św. Anny. Niemcy wybudowali tu mauzoleum poświęcone zabitym podczas walki swoim żołnierzom, a pod skarpą postawiono amfiteatr na kilkanaście tysięcy miejsc. W styczniu 1945 r Armia Czerwona wysadziła rękami saperów mauzoleum, a szczątki ciał pochowanych tu Niemców zostało pogrzebane na pobliskim cmentarzu. Państwo polskie, postanowiło wybudować nowy pomnik, tym razem upamiętniający powstańców śląskich. Uroczyste otwarcie Pomnika projektu Xawerego Dunikowskiego nastąpiło 19 czerwca 1955, a towarzyszyły temu wydarzeniu tłumy Polaków, wypełniające kamienny amfiteatr. Monumentalny pomnik przetrwał do naszych czasów praktycznie nie zniszczony, jednak leżący pod monolitem amfiteatr jest w dość złym stanie technicznym. Władze polskie nie są zainteresowane remontem obiektu, jako że nie odbywają się tu masowe imprezy.

 

 

Pomnik Powstań Śląskich

 
Z Góry św. Anny pojechaliśmy do Moszny, aby zwiedzić tamtejszy zamek. Nazwa pochodzi od staropolskiego słowa oznaczającego worek, choć w tym wypadku chodzi raczej o dolinę, w której leży wieś. Pałac w Mosznej został zbudowany w XVIII wieku w stylu barokowym, ale po pożarze w 1896 przebudowano go całkowicie w nurcie historyzmu niemieckie. Zamek Moszna to dość fantazyjna budowla, posiadająca 365 pomieszczeń, 99 wież i wieżyczek. Otacza ją piękny, duży park, w którym rosną stare okazy dębów. Wojnę przetrwał w stanie nienaruszonym, i nawet żołnierze Armii Czerwonej zbytnio go nie zdewastowali, chociaż wywieziono większość przechowywanych tam dzieł sztuki, głównie obrazów i rzeźb. Później stał się siedzibą sanatorium i Centrum Terapii Nerwic. W dzisiejszych czasach w pałacu funkcjonuje hotel, restauracja i oczywiście muzeum, które zwiedziliśmy.

 
 

 

Jedna z sal zamku w Mosznie

 

Można jeszcze dodać, że pałacu kręcono 2 filmy : „Test pilota Pirxa” oraz horror „Lubię nietoperze”. Szczególnie akcja tego ostatniego toczy się przede wszystkim w zamku i otaczającym go parku. Wieczorem wróciliśmy do Opola i resztę kończącego dnia spędziliśmy w miłej kawiarence „Pod arkadami”.

Następny dzień zwiedzania zaczęliśmy od Nysy, jednego z najstarszych miast regionu. Nazwa pochodzi od Nysy Kłodzkiej przepływającej przez miejscowość. Pierwsza, duża osada Ślężan powstała już w X wieku. W XII wieku książę Bolesław Krzywousty wybudował kamienny tum. W dwóch następnych wiekach do Nysy zaczęli przybywać niemieccy, flamandzcy i żydowscy rzemieślnicy, doprowadzając do prawie całkowitej germanizacji miasta. Miejscowość się rozwijała. W XV wieku liczyła już 5000 mieszczan, co powodowało, że była jedną z najludniejszych miast śląskich, bo przez Nysę przechodziły główne szlaki handlowe. W XVI wieku, po śmierci ostatniego księcia opolskiego przeszła pod panowanie Habsburgów, a potem w XVIII w. Prus. Po I wojnie światowej miasto należało do Rzeszy Niemieckiej, a od 1945 roku do Polski. Tyle w skrócie o historii Nysy. Jako niezbyt chlubną ciekawostkę można wymienić, że Nysa w XVII wieku była głównym na Śląsku miejscem sądów i spaleń kobiet posądzanych o czary. Wybudowano nawet okazały piec, w których palono ofiary ówczesnych zabobonów. Inną ciekawą informacją jest fakt, że w okresie I wojny światowej w Nysie mieściły się obozy jenieckie – przetrzymywano tutaj m.in. Charles’a de Gaulle’a, późniejszego generała i prezydenta Francji. Zwiedzanie Nysy rozpoczęliśmy od rynku, który jest głównym placem miasta, przy nim usytuowały się ciekawe zabytki, doskonale widać tu bazylikę Św. Jakuba, Ratusz, który dla turystów udostępnił wysoką wieżę widokową (wjazd windą), Domem Wagi Miejskiej cudnie odremontowany czy popularną Fontannę Trytona.

 

 

Bazylika w Nysie

 
Nie można też nie wspomnieć o Kościele Św. Jakuba i Św. Agnieszki, – pięknej gotyckiej budowli stojącej w centrum Rynku. Jest to monumentalna bazylika z ogromnym i robiącym niemałe wrażenie wnętrzem. Nyska bazylika wraz z katedrą we Wrocławiu była największą nekropolią biskupów wrocławskich. Obecny kościół powstawał w latach 1424-1430, gdy decyzję o finansowaniu odbudowy i rozbudowy świątyni podjęli miejscy rajcy. Kościół wielokrotnie był niszczony przez pożary, ale zawsze go odbudowywano. Kataklizmem, który dotknął zabytek najbardziej, była II wojna światowa. Podnieść kościół z tych zniszczeń było niezwykle trudno, ale w tej chwili świątynia pyszni się pięknem swego wnętrza. Pod względem swych wymiarów 4000 m2 jest drugą, największą świątynią w Polsce, po Gdańskiej Bazylice Mariackiej. Zwiedzający na pewno zachwyci się widokiem gotyckich kaplic, barokowym baptysterium czy też krzyżowo – żebrowym sklepieniem.

 
Z Nysy pojechaliśmy do Otmuchowa, małego miasteczka słynącego z okazałego zamku. Nazwa pochodzi od dość długiej słowiańskiej nazwy „Zamek w ciemnej kniei” Miejscowość była jedną z najstarszych grodów na Śląsku i może się pochwalić między innymi zamkiem biskupim wzniesionym prawdopodobnie w XIII w. na miejscu drewnianego grodu kasztelańskiego, sprzed 1155 roku, na szczycie górującego nad okolicą wzgórza . Budowla była zniszczona przez wojny husyckie. Odbudowany został w renesansie w kształcie, który widzimy dzisiaj. Jednym z najbardziej charakterystycznych elementów zamku są schody, zwane końskimi. Schody zostały wzniesione na polecenie biskupa Filipa von Sinzendorf, który w wyniku choroby poruszał się w lektyce lub konno. Zamek otacza okazały park. Weszliśmy na wieżę zamkową, skąd rozciąga się wspaniały widok na okolicę. 

 

 

Otmuchów

 
W drodze powrotnej do Szczecina złożyliśmy wizytę w winnicy „Łukasz” położonej w malowniczej miejscowości Wityń, Założona została w 2009 roku przez rodzinę państwa Pietrasik, aby kultywować tradycje winiarskie, znane na tym terenie od XIV wieku. Na plantacji hoduje się przede wszystkim szczepy winogron białych jak i czerwonych. Z białych najważniejszy jest riesling, solaris, chardonnay. Z odmian czerwonych zaś regent, reberger, cabernet cortis i pinot noir. Wino z winogron jest wytrawne, pół wytrawne i półsłodkie. Mi najbardziej smakowało wino „Serwus”. Do Szczecina wróciliśmy o dość późnej porze.

 

 
Autor tekstu – Danuta Krochmalska

Autor zdjęć – Danuta Krochmalska

 

Zapisz się do newslettera

Bądź na bieżąco z promocjami i nowościami w naszym biurze podróży!

© 2022 Wondetours. Wszystkie prawa zastrzeżone.

Realizacja: KULIKOWSKI-IT.pl Strony internetowe Szczecin